Lewica zapowiedziała złożenie wniosku o pilne procedowanie i głosowanie ustaw aborcyjnych
W piątek Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) złożyła w Sejmie projekt ustawy w sprawie aborcji. Odwraca on – jak mówili politycy tej koalicji – "haniebny wyrok TK z 2020 r., po którym Polki i Polacy wyszli na ulicę i powiedzieli – dość". Politycy TD zapowiedzieli też wniosek o referendum w tej sprawie.
Do propozycji odniosły się posłanki Lewicy podczas konferencji w Sejmie. "Jako Lewica zagłosujemy przeciwko uchwale o referendum bądź ustawie o referendum, zagłosujemy także przeciwko zmianie, która ma być powrotem do całkowitego zakazu aborcji" – zapowiedziała minister ds. równości Katarzyna Kotula.
Podkreśliła, że "w sprawie praw kobiet można być tylko za albo przeciwko (...). W sprawie praw kobiet nie ma żadnej trzeciej drogi".
Kotula powiedziała, że "Trzecia Droga proponuje zamienić jedno obowiązujące barbarzyńskie prawo na inne barbarzyńskie prawo (...). Dzisiaj TD chowa się za prezydentem, za referendum, za bardzo szkodliwą zmianą powrotu do prawie całkowitego zakazu aborcji".
"W imieniu Nowej Lewicy, Partii Razem, naszych wyborczyń, ale także wyborczyń koalicji 15 października, przypominamy, że przyszedł czas, żeby rozliczyć się z tego, o czym wszyscy mówiliśmy w kampanii wyborczej" – podkreśliła. Zdaniem Kotuli każdy dzień zwłoki w procedowaniu ustaw aborcyjnych oznacza nadszarpnięcie zaufanie do rządzących.
"Jako klub parlamentarny Lewicy składamy dzisiaj wniosek do marszałka Sejmu o pilne procedowanie i głosowanie ustaw aborcyjnych" – poinformowała.
Posłanka Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy na prezydenta Warszawy w kwietniowych wyborach samorządowych, podkreśliła, że "w wyborach samorządowych ważą się losy kobiet w miastach, miasteczkach, w powiatach i województwach". Przypomniała, że szpitale należą "w ogromnej większości do samorządów, a to w szpitalach rozgrywają się dramaty, które śledziliśmy przez ostatnią kadencję".
"Kiedy słyszymy dzisiaj od polityków TD, że trzeba obywatelom oddać głos, to chcę podkreślić bardzo wyraźnie: nam niczego oddawać nie trzeba. Kobiety same sobie tego głosu udzieliły w czasie protestów po wyroku pseudo Trybunału Konstytucyjnego, w czasie wyborów 15 października" – dodała Biejat.
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk podkreśliła, że "Polki potrzebują referendum, ale jedynego, które ma sens: tego, które każda kobieta przeprowadza nad testem ciążowym, decydując o tym, czy chce w ciąży pozostać, czy chce ją przerwać".
Przypomniała, że do Sejmu swoje projekty w sprawie aborcji złożyły też Lewica i KO. Zaznaczyła, że "na tym polega demokracja, że każde ugrupowanie może zgłaszać swoje projekty" i "każdy z nich powinien być niezwłocznie głosowany". Argumentowała, że Polki zasługują także na pełnię wiedzy o tym, jakie stanowisko zajmują konkretni politycy w sprawach ich zdrowia i życia.
W listopadzie 2023 r. Lewica złożyła dwa projekty liberalizacji przepisów aborcyjnych. Jeden z nich częściowo depenalizuje aborcję i pomoc w niej, drugi umożliwia przerwanie ciąży do końca 12. tygodnia jej trwania.
Pod koniec stycznia br. do Sejmu wpłynął projekt grupy posłów klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej w sprawie aborcji. Zakłada on, że osoba w ciąży ma prawo do świadczenia zdrowotnego w postaci przerwania ciąży w okresie pierwszych 12 tygodni jej trwania.
Obowiązujące w Polsce od 1993 r. przepisy antyaborcyjne zostały zmienione po wyroku TK z października 2020 r. Wcześniej ustawa o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży, zwana kompromisem aborcyjnym, zezwalała na dokonanie aborcji także w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Tę przesłankę do przerwania ciąży TK uznał za niekonstytucyjną, co wywołało falę protestów w całym kraju. Przepis ten utracił moc wraz z publikacją orzeczenia TK w styczniu 2021 r. (PAP)
Autorki: Paulina Kurek, Iwona Żurek
pak/ iżu/